poniedziałek, 6 stycznia 2014

Pasterz Ludu Bożego


Cała historia życia Jana Pawła II naznaczona jest cierpieniem. Miał prawie dwadzieścia lat, kiedy do Krakowa weszli Niemcy, by deportować i zabijać. Sprawował Mszę św. prymicyjną, kiedy władzę objął rząd walczący z Kościołem. Został biskupem i żeby dzieci i młodzież uczyć katechizmu, narażał się na wiele trudności. W każdej chwili groziło jakieś niebezpieczeństwo. Tuż po wyborze na Papieża powiedział z balkonu Bazyliki św. Piotra: «Jeżeli się pomylę, to mnie poprawcie». A tymczasem to on, dobry pasterz, prowadzi swoją owczarnię pośród zasadzek i niebezpieczeństw.

To właśnie ten kapłan, który przyszedł z daleka, zaczął burzyć mur dzielący świat siłą ideologii i policyjnego oręża. Najpotężniejszym człowiekiem na ziemi jest Bill Clinton, lecz ani on, ani Borys Jelcyn nie zadają sobie pytania: «Ile dywizji ma Papież?» Wiedzą bowiem, że to Karol Wojtyła jest postacią, która dominuje w historii tych dwudziestu lat.

Przeciwstawił się marksizmowi i doprowadził do jego kryzysu posługując się słowami Ewangelii. Pojechał do krajów najuboższych, całował ich ziemię i przemawiał do tłumów: jego pontyfikat oznacza również koniec zimnej wojny. Jako pierwszy papież odwiedził rzymską synagogę. Nawiązał stosunki dyplomatyczne z Izraelem i spotkał się z przedstawicielami wszystkich Kościołów.

Przyjął Michaiła Gorbaczowa i przeszedł z Helmutem Kohlem przez Bramę Brandenburską. Odwiedził miasta pogrążone w rozpaczy, Sarajewo i Bejrut, a na Kubie stanął obok Fidela Castro. Przyczynił się do upadku komunizmu.

Jedna z jego encyklik nosi tytuł: «O pracy ludzkiej». Pierwszym doświadczeniem młodego Karola była praca w fabryce. Dorastał niedaleko Oświęcimia, miejscowości znanej wszystkim jako Auschwitz. Może słyszał gwizd pociągów jadących do ostatniej stacji, Birkenau, do miejscowości położonej wśród brzóz, skąd nie było powrotu.

Poznał biedę chłopów w wioskach podobnych do siebie jak dwie krople wody, pola obsiane żytem, jarmarki rojące się od ludzi i wozów, kościoły z chórami pokrytymi kurzem, drewniane figury świętych, Madonny z cierpliwymi oczami służących z folwarku.

W Polsce od wieków ludzie godzą się z cierpieniem. I nie jest ona już tylko ojczyzną Mikołaja Kopernika albo Fryderyka Chopina, lecz także Karola Wojtyły, który zostawił zieloną wieżę katedry wawelskiej, by służyć Kościołowi i światu na stolicy św. Piotra.

Enzo Biagi

Brak komentarzy: